Strony

28 sierpnia 2014

Pokłosie haftowania

Rozważań ciąg dalszy, w końcu o hafcie to można godzinami gadać. Jednak o ile o samej sztuce wyszywania wspominam innym ludziom, to raczej pomijam milczeniem o innych rzeczach z tym związanych :). Obawiam się, że mogłoby się to spotkać z jeszcze większym niezrozumieniem mojej pasji.
W tym poście będzie więc w skrócie o moich innych "nałogach" wynikających z haftu. 
Nałogi z tendencją nasilającą się:
1. Nożyczki do haftu, ale też inne
Tak więc, są całkiem niespodziewanym dla mnie nałogiem, który długo wypierałam z własnej świadomości.
Przyznaję, że uwielbiam nożyczki w każdej postaci. Posiadam ich już na tyle dużo, że można je określić mianem kolekcji. Wchodziłam w ich posiadanie jakoś tak przypadkowo i zupełnie nie wiem skąd ich się tyle nabrało.
Niech pomyślę, chyba mam z 25 szt., może więcej.
2. Tkaniny i płótna do haftu
No wiem, wiem przecież, nie mam takiej mocy przerobowej, aby te płótna szybko wykorzystać, ale i tak kupują ciągle nowe rodzaje i kolory zwłaszcza lnianych i bawełnianych. Mam słabość do tych naturalnych materiałów. Wielką przyjemność sprawia mi nawet ich przeglądanie od czasu do czasu.
Sporo, ich nie liczę.
3. Tamborki
Nie wyobrażam sobie haftu bez tego sprzętu. Jak dla mnie, jest to jedno z najdoskonalszych narzędzi wymyślonych, aby ułatwić życie hafciarce. Bynajmniej ich nie kolekcjonuję, ale i tak mam ich sporo. Wszystkie są świetnej jakości, zarówno drewniane jak i plastikowe. W planach mam zakup kolejnych z myślą wykorzystania też jako oprawy haftów i zrobienia większego skupiska.
Mam obecnie 10 różnych (większość używam), jedenasty w drodze.
4. Różne hafciarskie gadżety
Nazbierało się tego trochę, zazwyczaj są mało przydatne, ale mam ogromną frajdę w ich  przewalaniu od czasu do czasu. Całe szczęście większość dostałam a nie kupowałam.
Sporo tego, aby określić ilość i rodzaj powinnam przeprowadzić inwentaryzację.
5. Książki robótkowe
Z książkami to u mnie zaczęło się całkiem niedawno. Kiedyś wcale nie potrzebowałam posiadania wydawnictw robótkowych, a ich ceny mnie odstraszały. Jednak dostępność od czasu do czasu fajnych pozycji w antykwariacie oraz bardzo duże przeceny w księgarniach internetowych spowodowały, że posiadam obecnie sporą kolekcję. Faktycznie, większość jest chyba bardziej do oglądania niż praktycznego zastosowania, mam jednak swoje ulubione. Z tej mani nie mam zamiaru się leczyć i mam nad nią w miarę kontrolę, bo staram się weryfikować zawartość książek przed zakupem.
Mam obecnie gdzieś powyżej 60 pozycji o różnej tematyce robótkowej. Dokładnie nie wiem, bo są w różnych miejscach w domu.
6. Blogowanie
Chyba największe uzależnienie, z różnym stopniem nasilenia, ale ciągle mocne.  
7. Tworzenie schematów
Całkiem nowa sprawa, ale już mną zawładnęło, strasznie mi się podoba tworzenie schematów, nawet tych prościutkich. Pochłania jednak sporo czasu a muszę go dzielić z innymi sprawami. Obecnie tworzę wzorki z postaciami z bajek, niedługo opiszę po co :).

Nałogi wyleczone:
1. Gazetki robótkowe
Na początku mojego wyszywania, kupowałam sporo gazetek wydawanych w Polsce, zazwyczaj w antykwariacie lub na wyprzedażach taniej prasy. Trochę schematów z nich wyszyłam, internet jednak w końcu otworzył mi oczy i pokazał inny świat. Tak więc ja poszłam dalej a nasza prasa, ciągle jest na tym samym etapie co kiedyś w zakresie haftów. Z sentymentu jednak trzymam te stare gazetki. Mam  sporo np. takich jak: "Anna", "Kram z robótkami", "Hafty polskie", "Igłą malowane", "Wena", "Lena" i numery specjalne. Ostatnie kupowane nr to rok 2008, jednak wyszywanie z nich zarzuciłam jeszcze kilka lat wcześniej. Obecnie czuję się z tej mani wyleczona i tylko przeglądam gazetki zagraniczne w wersji elektronicznej oraz korzystam z tych wzorków .
2. Magazynowanie schematów
Największą falę zbieractwa mam już za sobą, teraz zdecydowanie rzadziej buszuję po internecie w ich poszukiwaniach. Jednak i tak ilość zmagazynowanych plików mam ogromną.
Całe szczęście dla mojego portfela, nie mam potrzeby posiadania pełnych zestawów do haftu. Wynika to raczej z tego, że bardzo często się rozmyślam odnośnie danego schematu, więc pewnie większość po prostu leżałaby w szafie nietknięta. Gusta i potrzeby hafciarskie też bardzo mi się zmieniały przez lata.

Nie wciągnęłam się:
1. Naparstki
Podobają mi się wasze kolekcje, które podziwiam na blogach. Pod tym wpływem zaczęłam żałować, że podróżując nie zwracałam do tej pory jakoś na nie uwagi. Postanowiłam się bardziej za nimi rozglądać, kupiłam tylko 3 i jakoś nie wciągnęłam się. Zostanę przy nożyczkach a może kiedyś się wymienię :)

Ale się rozpisałam, pewnie mało kto to przeczyta :), ale mimo to zapytam :). Jak to jest z wami, macie jakieś hafciarskie objawy "chorobowe"?

30 komentarzy:

  1. Wg gradacji ważności :P

    1. blogowanie (1 dzień = 1 notka, ale na szczęście nie tylko o hafcie :P)
    2. naparstki (zbliżam się do 200 sztuk)
    3.nożyczki (zaczynam się powoli zastanawiać, jak je przechowywać)

    To najważniejsze. Gazet nie kupuję. Zagraniczne drogie, nasze kiepskie. Wolę za to kupić jakiś zestaw albo materiały. Poza tym schematów w sieci jest tyle, że do końca życie nie wyszyję tego, co mi się podoba, więc po co zbierać makulaturę?
    Ale "Annę" wspominam z dużym sentymentem. Mam ją od pierwszego polskiego numeru. Wzory miała naprawdę ciekawe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kolejna nozyczkowa dusza! Ciekawa jestem Twojej kolekcji...

      Usuń
  2. Przeczytałam z zainteresowaniem do samego końca. Na szczęście mnie te manie zbieractwa ominęły, poza jedną - chomikowanie schematów z sieci głównie - choć ostatnio jakby mniej. Nożyczki bym chyba weeksponowała na jakiejś tablicy a la korkowa czy inne pele mele (czy jak się to tam nazywa) :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja aż tak w haft się nie wciągnęłam, ale napiszę że na początku też kolekcjonowałam gazety. Nożyczki i naparstki nigdy mnie nie pociągały, a wzory z netu zbieram dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nałogi świetne, doskonale je rozumiem. Myślę, że przez każdy przeszłam, za wyjątkiem nożyczek, tamborków i gadżetów hafciarskich. Nie doszłam jeszcze do etapu własnego projektowania wzorów, ale Twoje próby jak najbardziej mi się podobają. Moim największym nałogiem jest blogowanie albo raczej buszowanie, oglądanie i czytanie blogów z rękodziełem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystko przeczytałam :) Zawsze czytam wszystko od początku do końca :) Z szacunku do Piszącego :)
    Cóż, prócz nożyczek i tamborków (tych pierwszych sztuk dwoje (do haftu), tych drugich dwa (jeden metalowo - plastikowy i jeden drewniany stary jak ja), wszystkie pozostałe nałogi są też moimi i cieszę się z tego, bo niegroźne są :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nałogi mną ostatnio władną, i to wychodzi już poza sam haft:) Jeśli chodzi o krzyżyki, to mulinki, kanwy, materiałki- tak mna czaruja w sklepach,że zawsze sie przykleją i koniec! Tamborki-mam kilkanaście-jeszcze babcine,ale sa jak nowe:) nie wpadłam w manię naparstków i nożyczek(kolekcja mini-10sztuk to jeszcze nie nałóg):) A gazetki- mam wrażenie,że polskie wydawnictwa nie dorównują zagranicznym gazetkom nawet tym sprzed lat 5-od tylu conajmniej lat wpadłam w szał kupowania cross stitcherów- teraz żadziej, ale czasem sobie jakiś numer zakupię:)
    Miałam małą przerwę w krzyżykach-ale wróciłam do nich-więc to nałóg-nieuleczalny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak nie czyta?! Mam podobne manie...nożyczki mam jedne, ale kocham je miłością wielką...już przygądam się innym, podobnym, bo moje troszkę się ztępiły ;) Tkanin mam zapas na kilka lat, publikacje też są, tamborki - sztuk 4, ale drewniane (inne przestały mnie kręcić), gadżetów cała masa. Ja bym dodała do tego mulinę...jestem chomik pod tym względem :P Gazety jeszcze kupuje/prenumeruje, ale powoli już się z tego leczę. Schematów też już nie magazynuje, no może troszeczkę, ale mniej niż kiedyś...z tego samego względu...upodobania mi się zmieniają, czasu mało żeby to wszystko wyszyć ;) Naparstka nie mam żadnego...nie czuję takiej potrzeby, choć przyznam że widziałam cudne :)

    OdpowiedzUsuń
  8. O kurcze, nazbierałaś troszkę tych "potrzebnych rzeczy, bez których no nie da się haftować". Ja na szczęście, mam tylko jedne nożyczki do haftu i obcinaczki, trzy igły do haftu krzyżykowego, dwa tamborki i pudło mulin. Mulin które kupowane są na targu za 30 gr. Ale o krawieckie dodatki proszę nie pytać, stosy zamków, wstążek, lamówek, koronek, naszywek, o materiałach nie wspomnę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hmm, z wymienionych nałogów to mam chyba dwa - blogowanie (choć w moim przypadku to chyba jeszcze nie jest nałóg) i zbieractwo schematów, ale ten nałóg pomału odchodzi w zapomnienie, bo i tak życia mi nie starczy żeby wyszyć to co już zachomikowałam :) Nożyczki mam jedne, tkaniny kupuję gdy są mi potrzebne, ewentualnie na najbliższe plany, tak samo z muliną. Tamborki mam dwa plus mała plastikowa rama, wszystkie trzy w użyciu. Naparstków nie używam, gazet nie kupuję, ten etap przerabiałam wraz z manią szydełkową, w końcu mi przeszło :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Oprócz blogowania i tworzenia wzorów mogę podpisać się pod wszystkim, całkiem jakbym o sobie czytała. Najbardziej boli mnie, że nie ma polskich wydawnictw na poziomie. Zarówno hafciarskie jak i szydełkowe polskie wydawnictwa zatrzymały się w latach 80. Szkoda, ale na szczęście jest Amazon ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. mnie mania nożyczek i naparstków ominęła - na szczęscie. Za to przeszłam przez gromadzenie wzorów z netu. Kiedyś ściągałam wszystko co było i nie patrzyłam co to. Teraz szukam tylko tego co bym chciała wyszyć i ściągam tylko to co jest dobrej jakości i ma wyraźny schemat. Gazetki mnie nigdy nie pociągały bo nie podobała mi się ich zawartość. Resztę dopiero rozkręcam a z racji braku funduszy wolno mi to idzie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nozyczki z 30 par, materialy....juz mi przechodzi, książki. ..tylko kilka,gazetki...zdecydowanie nie, naparstki nie, tamborki...mam ochotę:-), blogowanie yes!, magazynowanie schematow...wyleczona!!!
    Hafciarskie gadzety...ograniczam, muliny...tylko tyle ile trzeba raczej z głową!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Ma pani super kolekcję nożyczek do haftu :) Aż można pozazdrościć. Ja mam tylko jedne, i jestem z nich bardzo zadowolona! Osobiście za wiele nie haftuję i nożyczki przydają się również do innych zadań robótkowych :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Całkowicie rozumiem Twoje nałogi he he, i myślę, że w tym środowisku będziesz absolutnie zrozumiana, jeszcze nie kolekcjonuje tamborków ale jestem na dobrej drodze :p, co do nożyczek to nawet mi nie mów bo dla nich to mogę nawet zrobić skok na Twoją kolekcje he he.

    OdpowiedzUsuń
  15. No to u mnie mania jest taka, że zbieram końcówki nitek do jednego pojemniczka - ale tylko nitki - taki niby tusal ale od kiedy zaczęłam blogować na poważnie a wcześniej tak o bo mi się spodobało i wtedy nawet nie wiedziałam że inne kobitki też tak robią. Ostatnio mój mąż zajrzał mi przez ramię i zobaczył tusalowego posta o którejś z blogowiczek i się zdziwiony spytał " Wy wszystkie to zbieracie? wariatki:)". I materiały, mam hopla, już mi się nie mieszczą. A jak tylko gdzieś jestem gdzie są jakieś materiały to od razu macam czy dobrze by się na tym wyszywało. Czy się nada, czy nie rozciągliwe. To by było chyba tyle. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  16. Przeczytałam, bo też bardzo ciekawie napisałaś. Ja wprawdzie nie zbieram nożyczek, ale z resztą mam podobnie, oprócz książek. Też z czasem wolę kupić tkaniny lub gadżety hafciarskie niż czasopisma. Naparstki też mam 3 i nie mam zamiaru ich kolekcjonować ;).

    OdpowiedzUsuń
  17. naparstki - nie mam ani jednego, nożyczki mam jedne do haftu, ale prawie nie używam - oszczędzam :) Korzystam z chirurgicznych, które kiedyś dostałam. Natomiast mulin mam mały składzik, gazet hafciarskich - o raju, nie mam już gdzie trzymać, chociaż z większości pewnie nigdy nie skorzystam. Poza tym wciągnęło mnie "łażenie" po blogach i mam manię zbieractwa wzorów z netu.

    OdpowiedzUsuń
  18. Oj, cierpię na wszystkie te nałogi. Jedynie naparstki mnie nie wciągnęły, chociaż zachwycałam się nimi u innych blogerek. To nie moje klimaty jednak... Polskich gazetek już nie kupuję, bo także uważam, że przez wszystkie te lata nie rozwinęły się ani odrobinę. Natomiast uwielbiam i podziwiam zagraniczne wydania. :)

    OdpowiedzUsuń
  19. U mnie nałogów hafciarskich mało z racji ograniczonych zasobów i finansowych i miejsca. Jedyne co jeszcze musze kontrolować to ściągania wzorów bo czasem mnie ponosi ;)Na szczęśćie dyski komputerowe potrafią wiele znieść ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Mnie też pewne nałogi nie ominęły - pierwszy to właśnie zbieractwo wzorów. Początkowo były to polskie wydania "Anny", z "Haftów Polskich" szybko zrezygnowałam, ale za to odkryłam bogactwo internetu ;) Z czasem mi przeszło, teraz przeglądam tylko wtedy, kiedy potrzebuję jakiegoś konkretnego wzoru. Uwielbiam za to kupować nici - mulinę, nici metalizowane, jedwabne, w sumie wszystkie, które nadają się do haftu, i jest to raczej nieuleczalna choroba :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Z zakupu polskich gazetek wyleczyłam się już dość dawno. Naparstków i nożyczek (mam 1 szt.) też nie zbieram.Ale za to ciągle dopisuję na liście haftów nowe wzory. Lista jest już bardzo długa i nie potrafię jej zamknąć :))

    OdpowiedzUsuń
  22. ja do Twojej listy dołączyłabym zbieranie ciekawych nitek zwłaszcza do needlpointa do którego muszę koniecznie wrócić.

    OdpowiedzUsuń
  23. Bardzo interesujący post. Zastanowiłam się nad moimi nałogami:) Ze względów finansowych nie zbieram nic z wyjątkiem darmowych wzorów internetowych i okazyjne angielskich czasopism krzyżykowych.

    OdpowiedzUsuń
  24. Jak takiego posta nie przeczyta!!!!
    Do nożyczek świecą mi się oczy ale jakoś w kupowaniu nie przoduję. Sztuk dwie i póki co koniec. Chociaż...chciało by się, oj, chciało.
    Naparstki na szczęście są mi dalekie ale materiały, książki, mulinki, ostatnimi czasy wiskoza-nałóg całą gębą. Na stanie mam dwa tamborki, jeden duży i bardzo stary a drugi mniejszy ale w ciągłym użyciu. Wolałabym więcej nałogów nie miec ale niestety pewnie kilka by się znalazło. Z gazetkami uspokoiłam się dosyc znacząco i nawet z netu ściągam-przynajmniej się staram-to co aktualnie jest mi potrzebne. Niestety wciąż za dużo pieniędzy na gadżety wydaję. A ogrom tego zobaczyłam przy przeprowadzce, jak się okazało, że nie mam gdzie to pochowac. Porażka.
    Buziole wielkie przesyłam

    OdpowiedzUsuń
  25. Nożyczki mam jedne i ciągle ich szukam:))w naparstki się nie wciągnęłam,kiedyś kupiłam jeden porcelanowy i zaraz jak przyniosłam go do domu to go rozbiłam:))ale jestem maniaczką zbierania wzorów,gazet z wzorami i na moje nieszczęście znalazłam pinterest:))))poza tym jak ktoś jedzie za granicę i pyta co ma mi przywieźć t zawsze słyszy gazety z haftami:))))i tym sposobem mam nawet tureckie :))))

    OdpowiedzUsuń
  26. No właśnie...Pierduł hafciarskich u mnie w szufladach dostatek, więc już przystopowałam. W chwili obecnej mam już skompletowaną całą paletę DMC- przez pewien czas raz w miesiącu szalałam za stówę i uzupełniałam :)
    Ale zanadto, zdecydowanie zanadto uwielbiam gromadzić materiały do haftu...I to jest gubiące ;)
    Naparstki mnie raczej nie pochłoną, ale za to schematy...
    Cóż dobrze, że mam mało czasu i szkoda mi go na szperanie po necie, zwłaszcza po Pintereście i rosyjskich blogach :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Świetnie rozumiem uczucia przy niektórych nałogach, które wymieniłaś. Osobiście mam manię zbierania muliny i tkanin. Lubię czasem przeglądać je i przekładać, a wtedy wystarczy chwila i pojawia się pomysł na nowy wzór.
    Podziwiam kolekcje nożyczek i naparstków, ale jakoś sama się do tego nie przekonałam. Może jeszcze przyjdzie i na to czas :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Ja się wyleczyłam z blogowania, choć myślałam że akurat tego uzależnienia nigdy nie przezwyciężę. Gazetki kupuję nawet jak wiem że nic z nich nie zrobię.

    OdpowiedzUsuń
  29. Z zapartym tchem przeczytałam cały tekst, nożyczek mam mało wiecznie szukam ich gdzieś, za to gazet schematów nici igieł... i wstążek jeszcze mam kolekcje do karczochów, ale to ubywa i przybywa... naparstek mam jeden po Ukochanej Babci, można uznać go za super sprawę do rozpoczęcia kolekcji, ale to może potem, jak to co mam uporządkuję... ta pasja chyba ma to do siebie, że wciąż coś wpada w oko i musimy to mieć...pozdrawiam serdecznie...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde pozostawione słowo :-)