12 września 2010

Gołębie GK (3) i komu w drogę temu czas

Nie miałam zbyt dużo czasu w ciągu ostatnich 2 tygodni, trudno mi nawet określić ile poświęciłam na "Gołębie", bo było tego bardzo niewiele.
Pokazuję co mam na dziś:
 i lewa strona, chyba jak na goldena, to ujdzie:

Ze względu na to, że jadę na kolejną wyprawę i będę dopiero w połowie października to na blogu będzie całkowita cisza. 
Wszystkich gości: starych i nowych zapraszam do czytania i  powrotu pod koniec października. 
Jestem już prawie spakowana:
A więc komu w drogę temu czas... wyjeżdżam  troszkę przed północą :).

6 września 2010

Weekend grzybowo-miodowy

Sezon grzybowy rozpoczął się w końcu na Podlasiu, nie jest to jeszcze niestety wysyp, chyba że grzybiarzy. Mimo wszystko grzybobranie w sobotę miałam całkiem udane – 70 prawdziwków, ładnych zdrowych i nadających się w większości do suszenia. Innych rodzajów grzybów było mało, ale też trochę się uzbierało do jedzenia i suszenia.
Kiedyś suszyłam grzyby u babci w piecu chlebowym, ale doszliśmy do wniosku, że w wieku 80 kilku lat, należy się trochę babci odpoczynku i opracowałam własną metodę szybkiego suszenia w piekarniku.
Co jest potrzebne:
- piekarnik z wentylatorem – temp. 100 stopni C, dosuszanie 75,  
- folia aluminiowa,
- cienkie gałązki z wiśni lub brzozy (sporo),
- grzyby.
Blachy wykładam folią aluminiową i na nią kilka warstw gałązek. Grzyby układam na gałązkach, aby były częściowo w powietrzu. Wstawiam do piekarnika, następnie w pierwszym etapie jak się grzyby trochę zetną sprawdzam, czy puściły wody. Jeśli tak wylewam, patyczki przytrzymają grzyby. Przewracam w czasie suszenia, a jak są prawie suche zdejmuje z patyczków i dosuszam na folii aluminiowej. Jeszcze jedno przy włączonym wiatraczku nie ma potrzeby suszyć przy otwartym piekarniku.
Grzyby suszę w dość dużych kawałkach (całe kapelusze lub na ćwiartki, korzenie na kilka kawałków), mimo to, proces suszenia nie jest taki długi i wynosi ok. 7-10 godz. Jak pokroi się na mniejsze kawałki czas automatycznie się zmniejsza. W czasie suszenia należy zrobić przerwę np.: 4-5 godz. suszenia, na noc wyłączony, rano dosuszanie 1-2 godz. Jak zaczną grzać kaloryfery to można dosuszać na nich, ale nie suszyć, bo nie są takie fajne jak suszone w piekarniku.
W niedzielę miały być XI Podlaskie Targi Rzeźby Ludowej, Kowalstwa i Tkaniny Dwuosnowowej w Białymstoku i niby były ale bardzo słabiutkie, straszne pustki – dosłownie kilka stoisk. Myślałam, że będzie tak jak w poprzednich latach, ale coś zawiodło i nawet nie było sensu robi zdjęć.
Mimo to udało mi się kupić zapas miodu, bo taki był główny cel. Na targi mieli zawitać pszczelarze nagrodzeni na featynach miodowych jakie miały miejsce w sierpniu w Tykocinie i Kurowie, ale też słabiutko bo chyba 4 stoiska. Kupiłam miodek lipowy i bagno u sprawdzonego producenta. Bagno to miód wielokwiatowy z kwiatów występujących na bagnach, w tym z dodatkiem stulisza. O miód stuliszowy zawsze pytam, bo jest smaczny i świetny na gardło, ale z tym kwiatkiem jest raczej problem, tylko raz był dostępny bez innych kwiatów. 
Kapryśna pogoda wpłynęła na zbiory i miody są w tym roku dość drogie, w zależności od rodzaju od 25-35 zł za duży (litrowy) słoik.
Przepis na piernik z jabłkami z dodatkiem miodu lipowego.
2 szk. mąki pszennej
½ szk. cukru
2 jajka
½ szk. oleju
2 łyżki płynnego miodu lipowego
2 łyżki śmietany
3 łyżeczki przyprawy do piernika
2 łyżeczki proszku do pieczenia (czubate)
½ szk. suszonych śliwek, moreli, rodzynek i skórki pomarańczowej (generalnie kto co lubi)
1 szk. startych kwaśnych jabłek (odciśnięte)
do formy: masło lub margaryna, bułka tarta
Jajka utrzeć z cukrem, miksując dodawać stopniowo: olej, śmietanę, miód, mąkę przesiana z proszkiem do pieczenia i przyprawą do pierników. Dodać bakalie (wcześniej umyć i pokroić w paseczki, przesuszyć i posypać mąką) i na koniec starte  jabłka (dokładnie odciśnięte) – delikatnie wymieszać (nie miksować). Przygotować podłużną formę, przełożyć ciasto i piec ok. 50 min – do 1 godz. w piekarniku nagrzanym do 180 C (sprawdzać patyczkiem). Do ciasta pasuje polewa cytrynowa.

3 września 2010

Ścieg ażurowy (ażurki) ściągany / ścieg kwadratowy

Ażurki ściągane są ściegiem używanym w mereżkach różnego typu i służą do wykończenia jej brzegów. 
Doszłam do wniosku, że nic nie stoi na przeszkodzie aby wykorzystać go przy robieniu zakładek do książek w miejscach zakończonych frędzlami, jak to miało miejsce w tym kursie .
Jest to ścieg bardzo prosty do wykonania. 
Gotowy ścieg.
Sposób postępowania:
Na lewej stronie zaczepiam nić (w mereżce zaczyna się na prawej supełkiem  tzw. odcinanym, bo po skończeniu obcina się go).
 Następnie przeciągam w lewą stronę w linii prostej (kilka cm, nie więcej niż 8) do miejsca rozpoczęcia ściegu.
Odwracam tamborek i rozpoczynam od boku kwadratu z dołu do góry.
przeciągam pod spodem i robię bok na dole:
następnie na górze:
kończę kwadrat od dołu i zaczynam od nowa...
Prawidłowo zrobiony ścieg na prawej stronie tworzy kwadraty a na lewej  krzyżyki, które muszą zakrywać nitkę przeciągniętą pod spodem:
Ścieg zabezpiecza brzegi jak zrobi się  frędzle, obcięcie (wycięcie tkaniny) przy ściegu powoduje prucie się kwadracika, co widać na zdjęciu (pierwsze dwa od prawej strony):
Jak się robi frędzle to należy przyciąć tkaninę do pożądanej długości i dopiero  wtedy usuwać nitki. Na zdjęciu przycięte później i z tego powodu nie są już równe.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

recent posts