Kolejne postępy, niewielkie bo też parę dni haftowałam a potem 2 tyg. przerwy i znowu powrót. Niemniej praca i tak posuwa się nieźle.
System z 2 igielnikami (na razie wystarczają) na których mam obecnie nawleczonych 80 kolorów bardzo usprawnia haftowanie. Jak się w trakcie okazało, prostym i bardzo pomocnym gadżetem, przy ciągłej zmianie kolorów są pineski kulki. Kupiłam op. 100 szt. w Realu za 3 zł. Są niezastąpione gdy jakiś kolor się skończy, a nie muszę go od razy nawlekać.
Wkłuwam wtedy pineskę i mam gwarancję, że nie pomylę koloru jakim obecnie haftuję, albo wkłuję pod inny znaczek, bo puste pole oznacza, że to właśnie ten. Pineski są fajne bo mają duże widoczne kulki i są średnio długie i nie niszczą igielnika. W igielniku który sama zrobiłam podoba mi się (w stosunku do wersji sklepowej) spore pole do opisu znaczków i możliwość wpisania też nr kolorów. Opisy robię ołówkiem, bo wtedy można wytrzeć znaczek i zastąpić nowym częściej używanym lub gdy powtórzy się znaczek 2 razy przez pomyłkę.
Pięknie haft się prezentuje.
OdpowiedzUsuńDobry pomysł z tymi pineskami. Ja również miałam nawleczone kilkanaście kolorów nici przy robieniu tygrysa - największej mojej pracy jak do tej pory.
Pozdrawiam serdecznie.
Jaka burza kolorów w tym hafcie, wymaga chyba sporej uwagi!
OdpowiedzUsuńHaft cudowny, a na dodatek pod wrażeniem jestem tych wszystkich praktycznych rozwiązań które stosujesz. Rety te gołębie to prawdziwe wyzwanie i ze względu na kolorystykę i wielkość pracy. Trzymam kciuki, czekam z niecierpliwością efektu końcowego.Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię za ten haft. Obawiam się, że mi by nie starczyło cierpliwości ;) Jednak wolę widzieć rezultat pracy po niedługim czasie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
E.
Niezle wyzwanie sobie wzielas! Jestem pod wrazeniem. 80 koloroz. Wow!
OdpowiedzUsuńAle nie bardzo zrozumialam z tymi pinezkami. Ja tez uzywam tego igielnika, ale nie rozumiem co robisz z tymi pinezkami. A moze jakas glupia jestem LOL.
Ok. 80 kolorów jest na igielniku, a cały obrazek składa się z 124 :), ale wszystkie na raz nie są mi potrzebne.
OdpowiedzUsuńPineskami ułatwiam sobie życie, potrzebuję ich zazwyczaj tylko kilku. Zaznaczam zużyte kolory, aby nie pogubić się czym w danej chwili haftuję.Puste miejsca po igłach mnie myliły, pineski wyeliminowały ten problem.
cudny będzie efekt końcowy, trzymam kciuki za wytrwałość :)
OdpowiedzUsuńPiękny, trudny haft, życzę wytrwałości:)
OdpowiedzUsuńPodziwiam, sama za coś tak dużego zabiorę się może na emeryturze ;-)Mam na koncie kilka większych prac, w tym latarnię morską o wys. 30 cm (nie pamiętam ile krzyżyków, ale haftowałam na płótnie zbliżonym do Cashela).
OdpowiedzUsuńNiecierpliwie czekam na dalsze odcinki ABC, kiedyś obiecałaś wspomnieć o sposobie poskramiania metalizowanych nici. Mi do głowy przychodzi tylko przeciąganie nici na kawałku wosku pszczelego. Poza tym, można mulinę zastąpić czeskimi nićmi na szpulce, np. "Zlatka".
Przy okazji zapraszam na mojego bloga Hafty Arachne.
Teraz rozumiem :)
OdpowiedzUsuńDziekuje za wzory Ksiezniczki.
Pzdr
Michalina