Skończyłam właśnie czytać „Sekretny wątek”, którym zainteresowałam się ze względu na motyw hafciarski. W książce nie ma żadnych pościgów, kradzieży i spisków, czy niespodziewanych zwrotów akcji. Myślałam nawet w pewnym momencie, że na takie coś się zapowiada ale nie, fabuła toczyła się spokojnie aż do końca. Lekka lektura na wakacje, szczerze polecam, nie tylko dla hafciarek.
Akcja rozgrywa się dwutorowa w teraźniejszości i w średniowieczu za pośrednictwem pamiętnika. Madeleine wykładowczyni historii z uniwersytetu w Caen otrzymuje w liście od matki do przetłumaczenia fragment łacińskiego tekstu. Niespodziewana śmierć matki zaburza niezbyt ustabilizowany świat uczuciowy bohaterki i właśnie w tych ciężkich chwilach trafia do jej rąk pamiętnik z XI w. napisany przez hafciarkę Leofgyth, z którego pochodził wcześniejszy fragment. Od tego momentu jej życie toczy się wokół tłumaczenia rękopisu. Pozwala jej to poznać dzieje swojej rodziny, uporać z przeszłością i stratą bliskiej osoby oraz otworzyć na nową miłość.
Kolejne przetłumaczone fragmenty opisują świat hafciarek w średniowiecznej Anglii, historię powstania najsłynniejszego zachowanego gobelinu średniowiecznej Europy – tkaniny z Bayeux na tle burzliwych wydarzeń walki o tron, widziane oczami kobiety.
Fragment:
3 czerwca 1064
„Nie jestem skrybą, me rzemiosło to hafciarstwo. Gdym pierwszy raz udała się z matką do warsztatu w Canterbury, moje ściegi okazały się drobniejsze, a palce zręczniejsze niż u starszych, szyjących wolniej niewiast. Rzekły, że otrzymałam dar od Boga, nie czują się więc zawstydzone przez dziecko. Licząc sobie lat dwanaście, wyszyłam złotą nicią i perłami szatę z perskiego jedwabiu dla króla Knuta, tego spośród władców Danii, którego najbardziej się lękano na angielskim tronie.
Mając lat trzydzieści i więcej, szczęśliwie nie oglądałam spustoszeń czynionych przez duńskich najeźdźców, o których wspomina się dziś w straszliwych opowieściach ubarwianych grozą przez gawędziarzy, jakby były materią, którą należy ozdobić farbowanymi nićmi. Gdybym była gawędziarką, nie opowiadałabym o bojach ni śmierci w cudzych krajach, albowiem w niezbadanych krainach naszego serca toczą się bitwy z bliższym krewnym i mroczniejszym wrogiem. Nie jestem jednak gawędziarką; jestem Leofgyth, mistrzynią haftu w pałacu króla Edwarda i pani Edyty, królowej, pisać zaś nakazał mi mnich Odericus, który mówi, że aby opanować właściwie sztukę słowa, należy ćwiczyć każdego dnia. Po prawdzie wprawiłam się już nieźle, lecz dzięki pisaniu samotność mniej mi doskwiera i teraz, gdy mój mąż Jon wyjechał z drużyną króla, mam zarazem igłę i pióro, by mi dotrzymywały kompanii. Odericus powiada, że zostałam dwakroć pobłogosławiona, gdyż umiem splatać słowa nie gorzej niż nici, choć wydaje się również zadziwiony, iż niewiasta ma o czym pisać.”
Czytałam tę książkę, i też mi się bardzo podobała. Po lekturze tej książki wyszukałam w internecie stronę o tkaninie z Bayeux.
OdpowiedzUsuńhttp://commons.wikimedia.org/wiki/Category:Bayeux_Tapestry?uselang=pl
Bardzo długo przeglądałam różne strony poświęcone tej tkaninie, i w dalszym ciągu jestem nią zachwycona.
Spisałam sobie dane na temat tej książki, może znajdę ją w bibliotece.
OdpowiedzUsuńLubię taką literaturę.
Kilka lat temu miałam okazję oglądać gobelin osobiście, robi niesamowite wrażenie. Prawie 70 metrów tkaniny, w ciemnej sali i tylko lekko podświetlone gabloty.
OdpowiedzUsuńto nie jest gobelin
OdpowiedzUsuń