Wczoraj, czyli 14 października był najlepszy dzień na zrobienie nowego kompletu Lichomanek.
Jest to nie tylko dzień nauczyciela, ale wielkie święto cerkiewne Opieki Matki Boskiej - Pokrowa, które ma znaczenie przy powstawaniu amuletu. Pokrowa, czyli płaszcz, którym ochrania ludzkość MB. Oczywiście nadal możecie wykonać swój komplet.
Tak wygląda ikona Pokrowy w Cerkwi w Puchłach.
Przed ich zrobieniem, oczywiście zniszczyłam poprzednie, które świetnie ochraniały mnie i moją rodzinę przez cały rok. Laleczki rozbiera się na części i wszystko pali.
Tegoroczny komplet jest bardziej delikatny kolorystycznie niż poprzedni TU stary post.
Nie są doskonałe, ale taki ich urok, tnie się, skręca i wiąże. Nie chodzi przy nich o super wrażenia estetyczne a o skuteczność. Jak spełnią swoje zadanie i tak skończą w ogniu, zabierając ze sobą wszystkie choroby przed którymi nas chroniły.
Nie mam ich gdzie powiesić, więc będą u mnie w formie stłoczonej na stojąco, na półeczce w kuchni.
Ciekawe, nigdy nie slyszlama o tej tradycji, takze cieze sie ze moglam sie czegos nowego nauczyc:) Serdecznosci i oby skutecznie strzegly Ciebie i Twoja rodzine:)
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący post,fajnie tak się czegoś nowego dowiedzieć:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:-)
Słyszałam o Lichomankach, ale nie wiedziałam, że trzeba je zniszczyć kiedy "przychodzą" nowe.
OdpowiedzUsuńPiękne wnętrze cerkwi i cudowna ikona - w tej cerkwi jeszcze nie byłam.
Pozdrawiam serdecznie
Chyba (bo aż tak się nie znam) większość laleczek, powiedzmy mających jakieś zadanie, po jego spełnieniu trzeba zniszczyć. Tak jest np. też z Żadanicą,jak się spełni życzenie. Nawet Ziarnuszki, bo jej ziarno wykorzystywane było na wiosnę do siewu.
UsuńPewnie dlatego nie zachowały się stare lalki i słuch po nich zaginął.
Chyba gdzieś słyszałam o tych laleczkach, ale nie wiem o nich praktycznie nic. Czy pisałaś o nich coś więcej wcześniej?
OdpowiedzUsuńTak, w tekście jest link do starego postu.
UsuńWłaśnie doczytałam w starym poście :) Pozdrawiam.
UsuńOby spełniły swoją rolę w kolejnym roku :)
OdpowiedzUsuńMiałam szczęście być w tej cudnej błękitnej cerkwi :) bardzo ciekawy post!
OdpowiedzUsuńCzyżbyś, była gdzieś z okolicy Białegostoku?
Usuńmieszkam na Roztoczu, ale zeszłoroczne wakacje spędziliśmy na Podlasiu i Suwalszczyźnie, włócząc się niespiesznie z namiotem i naszymi maluchami po tej cudnej krainie. Szczerze uważam że to jeden z najpiękniejszych regionów, zarówno pod względem przyrodniczym, jak i kulturowym :)
UsuńOj też byłam w tej błękitnej cerkwi, a nawet mieszkałam w hotelu naprzeciwko cerkwi Św. Mikołaja i od półtora roku patrzy na mnie mnie moja ulubiona Matka Boska Białostocka cała w błękitach. Będąc tam spytałam się czy mogę kupić i zapalić święcę, bo jestem innego wyznania, na co usłyszałam: kiedyś wszyscy byliśmy chrześcijanami. Z tą myślą zwiedzałam muzeum w Supraślu
UsuńNo proszę :) nie widziałam, że moja cerkiew jest taka popularna. Po remoncie ogrodzenia i elewacji jest teraz bardzo piękna a otoczenie zawsze było niesamowite.
UsuńWiara,że działają wystarcza, by działały...
OdpowiedzUsuńCiekawie się czytało, nie słyszałam wcześniej o takiej tradycji. Ładnie się prezentują. Niech strzegą Twojego domu i gnają precz wszystkie złe moce.
OdpowiedzUsuńLichomanki, postaram się zapamiętać;-)
Życzę Ci aby spełniły swoja role i ochroniły Cie i całą Twoja rodzinę przed wszelakim złem :)
OdpowiedzUsuńAż takiej mocy nie mają :), ale i tak wystarczy, jeśli ochronią nas od chorób typowych na jesienną porę. Czyli wszelkie przeziębienia, gorączka itd.
UsuńNigdy wcześniej nie słyszałam o takiej tradycji, ale naprawdę mnie zaciekawiła. Muszę o tym poczytać trochę więcej :)
OdpowiedzUsuńP.S. Niech te laleczki spełnią w tym roku swoje zadanie najlepiej, jak to tylko możliwe :)
UsuńJeśli będzie tak jak przez ostatni rok, to będę bardzo zadowolona :)
UsuńNajważniejsze, że spełniają swoje zadanie i Was chronią :)
OdpowiedzUsuńNo muszę powiedzieć ze nie słyszałam o takiej tradycji, ale raz pamiętam że podobne lalki robiliśmy szkole, ale wtedy chyba były one robione tak po prostu, a tu się okazuje, że jest to tradycja.
OdpowiedzUsuńLalki obrzędowe to oddzielna kategoria. Oczywiście motanki mogą być robione ot tak i są po prostu lalkami ze szmatek :)
UsuńCalkiem nowa dla mnie ta tradycja.Ale podoba mi sie .Pozdrawiam .)
OdpowiedzUsuńDla mnie najgorsze jest to niszczenie. Dwa lata temu zrobiłam bułgarskie Martenice, wiem, że powinnam je spalić tegorocznego marca, ale nie mogłam. To tak jakbym podpaliła Wudu.
OdpowiedzUsuńTo niszczenie akurat w tym przypadku jest zasadne. Przecież laleczki przyciągają do siebie przez rok choroby. Poczułam wręcz ulgę jak wrzuciłam do ognia to co z nich zostało. Bo laleczki najpierw się rozbiera na czynniki pierwsze, całych nigdy nie należy niszczyć. Tak więc zniszczyłam tylko trochę materiału, nici i patyczki :)
Usuń