Jak mawiał klasyk „Tylko ten nie popełnia błędów, kto nic nie robi" (Władimir Lenin).
Błędy są wpisane w pracę przy hafcie krzyżykowym, często popełniane są z nieuwagi, niewiedzy lub z powodu złych przyzwyczajeń. Niektóre można łatwo naprawić, a inne są nieodwracalne.
Czy można całkowicie ich uniknąć? nie, ale można je ograniczyć do minimum.
Oczywiście są to tylko moje spostrzeżenia. Sama uczyłam się na błędach, a niektórych udało mi się do tej pory skutecznie uniknąć, eliminując ryzyko ich wystąpienia.
Niby oczywista sprawa, a mianowicie wysoka jakość używanych materiałów i akcesoriów (znanych producentów). Skutecznie to eliminuje pewne błędy i stanowi podwalinę sukcesu w hafcie. Zwłaszcza w zakresie używanych:
- tkanin do haftu (np.: Zweigart) ,
- muliny (np.: DMC, Ariadna),
- odpowiednich igieł: gobelinowych (bez czubka), w odpowiednim rozmiarze w stosunku do rozmiaru tkaniny i ilości użytych nitek muliny,
- tamborka lub ramy,
czyli jak widać podstawowego warsztatu pracy.
Przykładowe nieprawidłowości wynikające ze złej jakości:
- tkaniny: strzępienie się boków, krzywe krzyżyki, nierówny splot w pionie i poziomie (istotne przy postaciach, okrągłych kształtach, haftach bez zapełnionego tła), odkształcenia haftu i tkaniny.
- muliny: strzępienie się nitek, plątanie, możliwe farbowanie, brak zamienników.
- nieodpowiednia, ostra igła: możliwość uszkodzenia kanwy i haftu, pokaleczone palce, strzępienie się nitek.
- nieodpowiedni rozmiar igły gobelinowej: dziury przy przewlekaniu, przetarcia.
- haftowanie w ręku: nierówny naciąg krzyżyków,
- marnej jakości tamborek nie naciąga dobrze tkaniny i nie ułatwia pracy, może też w skrajnych przypadkach niszczyć lub farbować haft.
Wszystkie te czynniki wpływają na ostateczny wygląd robótki.
W swojej hafciarskiej praktyce korzystałam na początku z polskiej kanwy o słabej jakość (uważam, że zdecydowanie za długo), większość hafciarek pewnie otarła się o tego typu materiały. Obecnie używam polskiej kolorowej (Tajlur, którą i tak oceniam najwyżej wśród krajowych tkanin), ale tylko do niewielkich projektów (o gęstości odpowiadającej Aidzie 14, 16 lub 18 ct). Jednak jak wykorzystam zapasy więcej już jej raczej nie zamówię. Do dużych i średnich wzorów używam już wyłącznie Aidy Zweigart.
Z muliną niewiadomego pochodzenia nigdy nie eksperymentowałam, nie miałam więc żadnych problemów w tej kwestii.
Od początku korzystałam z igieł gobelinowych i każdemu je polecam, to po prostu inna bajka.
Zawsze haftowałam na tamborku, ale też miałam je różnej jakości, zazwyczaj po prostu tylko źle naciągały materiał. Dobry tamborek to taki, który trzyma tkaninę jak bęben i nie uszkadza haftu. Dobrze napięta tkanina ułatwia stawianie równych krzyżyków. Haft na tamborku (jeszcze lepiej przymocowany do stojaka) lub ramie powoduję, że mniej się też brudzi i gniecie, niż trzymany bezpośrednio w rękach.
Zabezpieczenie przed przygotowaniem zbyt małego kawałka tkaniny do haftu:
- dokładnie wyliczam wielkość haftu na danej tkaninie (ołówkiem poza polem haftu),
- robię siatkę na tkaninie nicią żyłkową (nie uznaję żadnych pisaków, ołówków na polu haftu),
- zostawiam odpowiednio duży margines (ok. 3-6 cm) wokół pola haftu (na oprawę, dla wygody przy haftowaniu oraz w przypadku złego obliczenia daje to dodatkowe pole manewru).
Tylko raz zdarzyła mi się taka pomyłka matematyczna w wyliczeniu o jedną 10-tkę na całej szerokości haftu. Niestety musiałam pruć cały dół. Bolesne doświadczenie (także czasochłonne), nie powiem, ale wzmogło to moją czujność na przyszłość.
Zabezpieczenie przed rozpoczęciem haftu w złym miejscu:
- siatka na tkaninie.
Siatka i odniesienie do wyhaftowanego elementu, właściwie eliminuje błędy lub pozwala je szybko wychwycić i naprawić.
Rzadko, ale oczywiście zdarzają mi się pomyłki w pojedynczych krzyżykach, których nie wyłapuję od razu. Sposób postępowania zależy od sytuacji:
- jeśli błąd nie wpływa na haft to zostawiam (mówię o pojedynczych krzyżykach, a nie o całych sekwencjach),
- jeżeli jest to możliwe (odpowiedni kolor), robię na nim jeszcze raz krzyżyk lub półkrzyk, mocniej ściskając,
- jeśli jest to konieczne to przecinam prujką (tanie i przydatne urządzenie), zabezpieczam na lewej stronie i robię krzyżyk prawidłowym kolorem.
Zabezpieczenie przed plątaniem się nici na lewej stronie:
- po prostu ciągły monitoring lewej strony,
- rozkręcanie muliny w trakcie haftowania,
- im lepsza jakościowo nitka tym plącze się rzadziej.
W przypadku zaplątania się nitki, jeżeli szybko wyłapię błąd (parę krzyżyków) to pruję. Jeśli wyhaftowałam już sporo to nie pruję, a tylko rozplątuję nitkę i przez powstałą pętelkę przekładam nitkę, nawlekam na igłę i przeciągam pod wątkiem haftu jak przy zakańczaniu nitki i ewentualnie obcinam zbyt długą nitkę.
Zabezpieczenie przed nierównymi krzyżykami:
- oczywiście przed błędem zabezpiecza prawidłowa technika (co oznacza właśnie, że ściegi robione są w tą samą stronę),
- prawidłowe i równe naciąganie nici na całym hafcie,
- rozkręcanie muliny,
- podcinanie końcówek (mulina przy przeciąganiu przesuwa się i strzępi na końcach co wpływa na jej jakość i wygląd krzyżyka).
Inne popełniane błędy:
- robienie siatki na tkaninie markerami, mazakami lub ołówkami i problemy z ich usunięciem z tkaniny.
Nie dotyczy mnie ten problem, ale jest dość powszechny. Radzę więc szanować swoją pracę i zastanowić się 100 razy nim zrobi się taką siatkę. Haft z takimi niespranymi linami jest dla mnie osobiście czymś koszmarnym.
- supełki na lewej stronie haftu, częsty błąd i to całkowicie niedopuszczalny w hafcie krzyżykowym, tak samo jak plątanina długich nitek.
Przyznam, że w moich haftach (nawet tych pierwszych) nigdy nie miałam tego problemu i może dlatego nie wiem z czego to wynika u innych haftujących osób.
- źle dobrane zamienniki kolorów, zbyt duże zaufanie do tabeli zamienników lub niewłaściwy samodzielny dobór kolorów.
Sama często dobieram kolory, do niewielkich i nieskomplikowanych wzorów o nasyconej kolorystyce. Korzystam oczywiście z tabeli zamienników, ale tylko jako podpowiedzi, a nie ostatecznego wyznacznika. Dobierane kolory muszą pasować do siebie jako całość. Źle dobrane skutecznie mogą popsuć ostateczny efekt. Jest to oczywiście kwestia wyczucia kolorów i wprawy.
Przy większych projektach zawsze stosuję oryginalną paletę,
a jeśli nie jest to możliwe szukam innego wzoru.
- zmiany w gotowych projektach.
Zazwyczaj dotyczy to nieprzemyślanego dodania lub zmiany jakiegoś elementu np.: napisów.
Zdecydowanie polecam najpierw wyliczenie, a najlepiej rozrysowanie dodawanego elementu na papierze milimetrowym (czysty arkusz można pobrać z cyberstitchers). Wolna amerykanka może zepsuć cały haft.