W ramach całkowitego zastoju hafciarskiego (chociaż nie coś drgnęło, ale jeszcze nie na blogu) pomęczę was jeszcze wspominkami z Wietnamu.
Mianowicie z niewielkiego uroczego, pięknego miasteczka Hội An, wpisanego w 1999 r. do rejestru zabytków światowego dziedzictwa UNESCO.
Wielki wkład w ochronę i konserwację starych budynków miał nasz rodak Kazimierz Kwiatkowski. Dzięki niemu Hội An jest obecnie jednym z najczęściej odwiedzanych miejsc w Indochinach. Wdzięczni mieszkańcy wystawili mu w centrum miasta pomnik.
Mój pobyt w nim był na tyle szczególny, że pokrywał się z powodzią, która nawiedziła w zeszłym roku całe Indochiny.
Nie mam jednak zamiaru zalewać was ludzkim nieszczęściem a raczej skupić się na tym jak to wyglądało z mojej perspektywy.
Przemieszczałam się na piechotę po suchym lądzie i po uda w wodzie, na łódkach i przede wszystkim na rowerze. Zapraszam na mały spacer:
Dzień później woda wróciła do koryta rzeki i te same uliczki wyglądały tak:
jak dla mnie - "zamęczaj" tymi wspominkami jak najczęściej :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje relacje z podróży, czuję się wtedy jakbym sama tam była. Piękne miejsca, ciekawi ludzie i ich życie... ach... Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńniesamowita podróż ;-)
OdpowiedzUsuńZ przyjemnościa poczytałam i pooglądałam. To musiała być fascynująca podróż. Gratuluję wygranej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
Ciekawe, czy nam z Europy, łatwo daje przyzwyczaić się do ich klimatu, takie powodzie monsunowe, są z pewnością utrapieniem tak samo jak dla nas, tylko częstotliwość ich występowania większa. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWspaniała fotorelacja. Dobrze, że na następny dzień było już tam sucho.
OdpowiedzUsuńA ja jestem pełna podziwu jak ludzie potrafią sobie radzić i żyć w takich warunkach!
OdpowiedzUsuńNiesamowicie są zorganizowani a przy tym całkowity spokój i pogoda ducha, ale oni to mają na okrągło z tym, że w zeszłym roku skala powodzi na całym terenie była zdecydowanie większa.
UsuńNo właśnie, ten uśmiech na buzi i spokój! Pamiętam jak Japonię nawiedziło tsunami i wszyscy się dziwili, że stoją grzecznie w kilometrowych kolejkach po wodę i mają taki spokój! A w Europie pewnie wszystkie sklepy byłyby splądrowane!
UsuńZazdroszczę Ci tych podróży!
OdpowiedzUsuńI oni naprawdę świetnie sobie radzą.
Niezwykłe jest to że na następny dzień wszystko wyglądąło tak jakby wczoraj nie było tam wody.
OdpowiedzUsuń