10 marca 2019

La Reine des Fées (3)

Jak widać na załączonym zdjęciu, udało mi się wbić już igłę i zrobić kilka krzyżyków.
Właściwie cały czas walczyłam z siatką. Mimo, że mam dobrze opracowany system, to tym razem ewidentnie mi nie szło. Liczę tylko dwa pierwsze rzędy, ale trzeba to zrobić dobrze. Kolejne lecą automatycznie, tylko początek i koniec i od czasu do czasu gdzieś w środku, pilnując, żeby było po 10 x pomiędzy. Kolejne rzędy sprawdzam przeciągając igłą po lnie. 
Na trudności złożyło się kilka czynników: wielkość projektu, naturalny len oraz niesprzyjające warunki (słabe skupienie), kiedy robiłam siatkę :)
Wymęczyłam się, ale skończyłam i mogę w końcu haftować, bo bez tego ani rusz.
Podsumowanie zabawy w lutym TU.

14 komentarzy:

  1. Przygotowania pewnie monotonne, ale teraz pozostała już tylko przyjemność haftowania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że do projektu podeszłaś bardzo profesjonalnie, twoja praca jest fantastyczna będę kibicować i podziwiać;

    OdpowiedzUsuń
  3. No to teraz z górki 😀czekam na kolejne odsłony bo jestem zachwycona tym haftem 🙂

    OdpowiedzUsuń
  4. Teraz już możesz się cieszyć ze stawiania krzyżyków:-) Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  5. Rajuniu! Podziwiam Cię za to przygotowanie siatki. Raz tylko taką robiłam przy ikonie, ale po jakimś czasie ją... wyprułam :-)) I dalej haftowałam bez. Nie lubię siatki :-)
    Będę kibicować przy powstawaniu kolejnego cuda w Twoim wydaniu.
    Serdeczności i pozdrowienia ślę :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Im więcej haftu tym siatka mniej potrzebna, mimo to wypruwam ją dopiero na końcu.

      Usuń
  6. Przygotowania pracochłonne, ale jaki będzie efekt potem! Podziwiam niezmiennie haftowane przez Ciebie wzory Nimue - mam wrażenie, że dopracowujesz je w jakiś mistrzowski sposób i finał zawsze jest oszałamiający. A że już postawiłaś pierwsze krzyżyki, to teraz będzie już tylko z górki ;)
    Ja z siatką nie potrafię, nawet nie próbowałam, kiedyś jeszcze zdarzało mi się ją rozrysowywać znikającym pisakiem, ale teraz bazuję już tylko i wyłącznie na liczeniu, nawet przy wielkich projektach. Jak na razie daję radę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja za to nie potrafię bez siatki :) Każda z nas ma swoje sposoby na ułatwienie sobie życia.

      Usuń
  7. woah! podziwiam Cię za te haftowane giganty! Trzeba mieć do nich mega-cierpliwość ale efekt powala na kolana. każdy jeden krzyżyk postawiony na płótnie to efekt cierpliwości, skupienia i motywacji!
    czekam na kolejne odsłony tych magicznych haftów :)

    ps. nigdy nie widziałam aby ktoś robił siatkę na lnie :P ale przypuszczam, że to do tego haftu to konieczne :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zawsze robię siatkę na lnie, zresztą na innych tkaninach też i to bez względu na wielkość haftu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Najtrudniejsza część za Tobą, raz już z górki :D
    Zdrowych i radosnych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  10. Podziwiam Cię za haftowanie na lnie! To są takie malusienkie krzyżyki, a jeszcze taki wielki obraz. Ogromny szacunek!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde pozostawione słowo :-)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

recent posts